Klasyfikacja medalowa: | ||||||||||
|
||||||||||
Od pewnego czasu w różnych miastach naszego kraju rozgrywane są Akademickie Mistrzostwa Polski Politechnik. Akademicki Związek Sportowy co dwa lata organizuje takie spotkania w wielu dyscyplinach, między innymi w koszykówce, siatkówce, brydżu, pływaniu, a także w sportach walki.
Dwa lata temu „politechniczni” judocy wyznaczyli sobie spotkanie w Koszalinie i tam właśnie było słychać i widać, jak spod maty leciały drzazgi. Wspaniała organizacja spowodowała, że studenci uczelni technicznych nie tylko mocno walczyli, ale także dobrze sie bawili. Czternastoosobowa reprezentacja Politechniki Warszawskiej – pomimo niezłych walk – zajęła miejsce dopiero czwarte. Pozostał więc niedosyt. 5 i 6 maja tego roku w nadmorskim Koszalinie ponownie spotkali się judocy-inżynierowie i rozpoczęli boje. Zawody rozłożono na dwa dni, w sobotę startowały wagi wyższe, a w niedzielę niższe. Niestety, PW nie może pochwalić się dużą liczbą zawodników w ciężkich wagach i dlatego wystawiliśmy tylko po jednym zawodniku (wyjątkowo w kategorii 81 kg – dwóch). W kategorii +100 kg startował Michał RATAJSKI, dla którego był to już drugi start w tego typu imprezie. Ten ważący prawie 120 kg kolos wywalczył brązowy medal i w ten sposób wypracował pierwsze punkty dla drużyny. W następnej wadze – do 100 kg – wystartował Hubert BŁACHNIA, brązowy medalista z poprzedniej edycji. W pierwszej walce spotkał się z zawodnikiem Politechniki Gdańskiej i – po bardzo wyczerpującym boju – uległ. Jak się później okazało, przegrał ze zwycięzcą tej kategorii. Druga walka Huberta zakończyła się dopiero po pięciu minutach – mimo, że cały czas atakował, nie znalazł uznania w oczach sędziów i werdyktem dwa do jednego przegrał kończąc swoją przygodę w zawodach. Jego przegrana mocno osłabiła morale zawodników, bo Hubert od kilku lat uważany jest za maskotkę drużyny – wygrywając swoje walki przynosi szczęście. Kategorię niżej, czyli w wadze do 90 kg, wystartował Radosław GOSKA, zawodnik – przez wielu fachowców uznawany za zmarnowany talent – który jeszcze całkiem niedawno potrafił napędzić niezłego stracha kadrowiczom. I tym razem pokazał, że nie zapomniał, na czym polega judo – rywalizację zakończył z brązowym medalem na piersi. W kategorii 81 kg stanęli do rywalizacji dwaj nasi zawodnicy: Wojciech WOJTOWICZ i Ferdynand STELMACH. Ten pierwszy wraca do formy po bardzo poważnej kontuzji kolana i nie jest jeszcze przygotowany do walki przez całe pięć minut. Mimo niezłych ataków uległ zawodnikowi z Białegostoku. Dużo lepiej powalczył – przez kolegów z drużyny pieszczotliwie nazywany „żubrem”, pochodzący z Hajnówki – Ferdynand Stelmach. Stoczył cztery walki ostatecznie zajmując siódme miejsce i tym samym dodając kilka punktów drużynie. Następnego dnia – w niedzielę – wystartowali judocy niższych kategorii, czyli od 73 kg w dół. Po podliczeniu punktów z soboty, okazało się, że Politechnika Warszawska zajmuje dopiero piąte miejsce, jednak różnice punktowe były znikome. W kategorii do 73 kg wystawiliśmy trzech zawodników: Tomasza BOGUSZEWSKIEGO, Dominika ĆMIELA i Zbigniewa ZAJĄCA. Ta od lat silnie obsadzona kategoria i tym razem mogła sie pochwalić kilkoma zawodnikami ligi krajowej. W tej trudnej sytuacji odnalazł się tylko ostatni nasz zawodnik, który po stoczeniu czterech walk zajął ostatecznie dziewiąte miejsce. Pozostali dwaj zawodnicy odpadli w eliminacjach. Równocześnie toczono boje w kategorii 66 kg. W tej równie mocno obsadzonej wadze wystartowali: Szymon FUKS, Mangirdas VAINA i Bartłomiej STRZELCZYK. Szymon przez sito eliminacji przemknął niczym błyskawica i dotarł do finału. Pozostali nasi zawodnicy po wygraniu dówch walki spotkali się w półfinale i tu lepszy okazał się Mangirdas. Był to pierwszy finał, w którym spotkali się zawodnicy tej samej uczelni. Nie trwał długo – dynamiczne wejście Szymona na ippon-seoi-nage (rzut przez plecy) dało mu złoty medal. Srebrny medal zdobył Mangirdas Vaina, a Bartłomiej Strzelczyk zakończył rywalizację na miejscu piątym. Dobry występ całej trójki dał realną szansę na zdobycie medalowego miejsca drużynowo. O wszystkim miał zadecydować występ bliźniaków Mariusza i Marcina NOWAKOWSKICH. Już w losowaniu mieli pecha, bo jako jedyni mieli dodatkowe walki. Po niezwykle ciężkich bojach Mariusz uzyskał siódmą lokatę, a Marcin miał walczyć o miejsce trzecie. W tym momencie różnice punktowe wahały się od 1,5 do 3 punków i tylko zwycięstwo stwarzało szansę na medalowe miejsce. Marcin wyszedł na matę zdeterminowany i skoncentrowany. Walka była prowadzona w szybkim tempie, a szala zwycięstwa przeważała z jednej strony na drugą. W połowie ostatniej minuty nasz zawodnik wykonał skuteczny atak zaliczony na wazari. Emocje sięgały zenitu, cała drużyna oglądała walkę z zaciśniętymi kciukami, a czas podawano zawodnikowi z dokładnością do setnych sekundy … Kiedy sędzia na sekundę i szesnaście setnych przed końcem wstrzymał walkę, wszyscy zamarli … Po komendzie hajime (po japońsku – walczyć, naprzód) jeszcze tylko jedno zwarcie … Nie, nawet nie ! Już tylko werdykt … Marcin Nowakowski – brązowym medalistą Mistrzostw Polski Politechnik !!! Po tej ostatniej walce kierownicy ekip zebrali się do sumowania punktów. Liczyły się tylko trzy politechniki: Gliwicka, Gdańska i Warszawska. Dwa lata temu wyprzedziły nas i Gliwicka i Gdańska, tym razem to my je wyprzedziliśmy. Różnice pomiędzy pierwszym a drugim zespołem wyniosła tylko 1,5 punktu. Pierwsze miejsce zajęła POLITECHNIKA WARSZAWSKA, drugie – POLITECHNIKA GLIWICKA, trzecie – POLITECHNIKA GDAŃSKA. |
||||||||||
Tekst: Zbigniew Zając |